rozświetlenie

WARSZAWA

OFF_sON_s

Po narodowym marszu na stulecie odzyskania niepodległości w Warszawie, oprócz morza wypalonych rac pozostał zniszczony neon „Warszawa” przy Pałacu Kultury. Pierwszy odruch jaki towarzyszy temu wydarzeniu, to by przywrócić go do pierwotnej formy i przejść nad tym do porządku rzeczy.

Co jednak by było, gdyby wstrzymać kojącą rękę, która chce skleić to co rozbite? Podobnie jak w japońskiej technice Kintsugi, gdzie ślad naprawy pozostaje widoczny i staje się jej głównym, unikalnym walorem, chciałbym zatrzymać stop-klatkę momentu destrukcji.

Warszawa została już raz obrócona w gruzy przez zawieruchę nacjonalizmu, która przetoczyła się przez Europę. Pozostawienie neonu w zniszczonej formie jednocześnie przywracając jego świecenie i przebudowując układ metalowych kasetonów, podwaja znaczenie napisu i wprowadza element realnej refleksji w przestrzeń publiczną. Jego oryginalna treść pozostaje, a dodany kontekst aktualnych napięć społecznych wpadający w niepokojący rezonans z wydawałoby się zamkniętą mroczną kartą historii. Od czasów Goyi wiadomo jednak, że gdy rozum śpi tam budzą się demony. Dlatego potrzebny jest regularna funkcja budzenia, która wyrywa umysł zbiorowy z przyjemnych drzemek, w które skłonny jest popadać, gdy czasy stają się zbyt łatwe. Taki gest zaś, z prostego napisu przekształca neon w żywą i aktualną formę poezji konkretnej.

ALBO-ALBO

albo - albo 2_s

Kamienica przy zbiegu ulic Ząbkowskiej i Markowskiej ma szczególną historię i miejsce na artystycznej mapie Warszawy. Od początku lat siedemdziesiątych, aż do 1980 roku mieściła się tam pracownia jednego z najważniejszych malarzy na powojennej mapie Polski, Jurrego Zielińskiego. Jurry był połową duetu NeoNeoNeo, grupy artystycznej eksplorującej eksplodujący wówczas na świecie styl Pop, a po rozpadzie grupy, tworzył w unikalnej dla siebie stylistyce poetyckiej sylwetowej figuracji, uciekając się nader często do gier i zabaw słownych. Jurry był jak praski Trójkąt Bermudzki, gdzie mieściło się jego studio: zadziorny i niepokorny. Te same gry i szarady, które czyniły go tak fascynującym, przyczyniły się do jego upadku, gdy postanowił namalować i wystawić publicznie na trzydziestolecie PRL obraz, przedstawiający biało-czerwone usta zasznurowane trzema znakami X ( co po rosyjsku można przeczytać jako HaHaHa). Zamknęło mu to skutecznie drogę do dalszej kariery, a pozbawiony możliwości wzrostu, powoli obumierał, aż pewnego lutowego ranka został znaleziony martwy na podwórzu kamienicy przy ulicy Markowskiej 8. Tej samej, w której miał pracownię.

Neon, który miałby go upamiętniać jest transportem motywu z innej jego pracy – Albo – Albo. Formy liter-kluczy zastawnych zostały przeniesione na szczyt budynku, skąd łobuzerski sznyt Jurrego może ponownie rozświetlać okolicę. I dzieje się w tym jeszcze jedna rzecz szalenie ważna – artysta, któremu głos odebrano, pokazuje, że ostatnie zdanie należy do niego.

OKO

oko_gif

Oko jest uwodnione w 98%. Człowiek jest uwodniony w około 70%. Powiedzenie, że bez wody nie ma życia jest banałem. Kontakt z wodą jaki mamy w mieście jest zapośredniczony poprzez technologię. Nie czerpiemy wody bezpośrednio z rzek czy z deszczówki, tylko korzystamy z wody z kranu. Stąd też zjawiska meteorologiczne nie dotykają nas aż tak bezpośrednio. Do czasu rzecz jasna, aż nie uderzą w naturalne rezerwuary, dookoła których jest rozbudowana miejska infrastruktura. Żyjemy w czasach gwałtownie przebiegających zmian klimatycznych. Dla Polski głównym wyzwaniem będzie niedostatek wody.

Oko jest instalacją świetlną zbudowaną dookoła kształtu kropli wody. Woda jest budulcem życia. Z czasem w toku ewolucji na jej bazie ukształtowały się organizmy żywe, w tym ludzie, u których natura wytworzyła niesamowicie skomplikowany i precyzyjny narząd jakim jest oko. Gdy w wyniku zaniedbania zmian klimatu z nieba przestanie padać deszcz, z oczu polecą łzy.

MASZYNA CZASU

maszyna czasu (1)maszyna czasu (2)

Przerwa pomiędzy dwoma przęsłami Mostu Średnicowego przy ulicy Solec ma około dwóch metrów szerokości. Albo też trzydzieści dwa lata. Taki czas dzieli bowiem ukończenie obydwu nitek infrastruktury kolejowej, której są częścią. Jest to przestrzeń w obecnym momencie zaniedbana, trochę na podobieństwo okresu który obejmuje (1931 – 1963). Zawiera się w nim rozbudowa Warszawy, koniec Drugiej RP, interregnum Drugiej Wojny Światowej i zniszczenie miasta, PRL i powojenną odbudowę stolicy. Okres nieoczywisty, bez jasnych cezur początku i końca. A przecież przez te trzydzieści lat ludzie rodzili się i umierali, przeżywali swoje radości i smutki. Jakkolwiek niełatwy to czas, to w tym miejscu podarował uważnemu obserwatorowi unikalne w skali miasta zestawienie estetyk przedwojennego modernizmu i brutalizmu. Jedyne czego brakuje, to odrobiny światła by wydobyć ich detal.

Od strony technicznej, realizacja zakłada rozepchniecie ciasnej przestrzeni między przęsłami trzydziestoma trzema różnokolorowymi neonami z datami lat, które upłynęły pomiędzy ukończeniem ich konstrukcji. Rozmieszczenie świateł jest losowe, kierowane przede wszystkim chęcią równomiernego wypełnienia dostępnej kubatury. Z daleka ta świetlna konstrukcja widoczna jest jedynie jako poświata kolorowego światła. Dopiero podejście bliżej, pod przęsła, ujawnia całą realizację, jednocześnie dając obserwatorowi wrażenie zanurzenia w jej świetlistym wolumenie.

PRZYPŁYW

przypływ_sm

Plac Zawiszy oświetla kilkadziesiąt lamp dobranych w całkowicie przypadkowy sposób. Sodowe i halogenowe, o żółtym i białym świetle, rozmieszczone w chaotyczny sposób po całej jego powierzchni, przyczyniają się do ponoszonej przezeń porażki urbanistycznej. Jeśli jest coś, czego ten plac potrzebuje, to jest to element, który by go zunifikował. A unifikacji najprościej dokonać usuwając rozstrzelone tu i tam lampy i zalewając go charakterystycznym światłem pochodzącym z jednego tylko źródła.

Przypływ jest ideą wybudowania jednego gargantuicznego źródła światła, które oświetlałoby cały plac. Na wysokości ok 120 metrów umiejscowiona jest replika tarczy księżyca w pełni, równomiernie podświetlona, pokrywająca jedną ze stron soczewki wypukłej, która rozprasza padające z tarczy księżycowej światło. Tarcza i soczewka umieszczone są na czterech masywnych, pochyłych filarach, zapewniających dostarczanie prądu i odprowadzających wodę i śnieg z powierzchni lampy. Światło, które jest generowane, ma temperaturę 4100 Kelvinów, a więc odpowiada temperaturze naturalnego światła księżycowego. Połączenie takiej barwy światła wraz z jego rozproszeniem zwiększa wielokrotnie widoczność przy tym samym natężeniu światła. Światło równomiernie rozproszone, padające z, najlepiej znajdującego się poza zasięgiem wzroku źródła, pozwala w łatwy sposób wydobywać kształty znajdujące się na granicy oświetlenia. Zaś temperatura światła księżycowego, umożliwia oku ze względu na jego uwarunkowania ewolucyjne na jak najlepsze postrzeganie barw, a co za tym idzie też – przestrzeni w nocy.

LAMPA

lampa2_s

Lampa jest pomyślana jako funkcjonalny model oświetlenia do zaimplementowania w przestrzeni miejskiej. Jej idea obraca się dookoła zamiany punktowego, sztywno mocowanego źródła światła, na rzecz bloku świetlnego, generującego światło rozproszone i podatnego na wpływ warunków atmosferycznych (wiatr).

Jedna mocna jarzeniówka, mimo, że oświetla bezpośrednie otoczenie, de facto zmniejsza widoczność przestrzeni ze względu na silny kontrast świetlny. Oko zawsze akomoduje się do najmocniejszego źródła światła. Zamiast tego, w przedstawionym modelu lampy, źródłem światła staje się blok zwisających, elastycznych, rozświetlonych od środka rurek (technologia LED Neon Flex). Każdy z LED-owych neonów generuje niewielką ilość światła, natomiast w masie wytwarzają ilość światła analogiczną do klasycznej lampy ulicznej. A więc, efektywnie, taki blok świetlny daje wrażenie mniejszego kontrastu świetlnego, co powoduje, że łatwiej i przyjemniej się na niego patrzy, oraz łatwiej rozpoznawać kształty, które pojawiają się na granicy oświetlonej przestrzeni (co hipotetycznie może skutkować zwiększonym bezpieczeństwem na ulicy, gdyż szybciej można wyłowić kontur pieszego).

Proponowane światła LED mają temperaturę barwną rzędu 4100 Kelvinów, co odpowiada temperaturze światła księżycowego. Istnieje sprzężenie pomiędzy tą konkretnie temperaturą, a aparatem oka ludzkiego. Jest ono ewolucyjnie przystosowane do najlepszego rozpoznawania barw i kształtów w nocy przy tej właśnie temperaturze światła, inne temperatury oświetlenia odkształcają percepcję kolorów.

LED-owe neony wchodzą w interakcję z wiatrem delikatnie kołysząc się przy silniejszym wietrze, co przypomina miękkie kołysanie się rafy koralowej. Ten organiczny element wprowadza lampę w współuczestnictwo w procesach przyrody, co w mieście jest zawsze mile widziane.

NIELINEARNE OŚWIETLENIE

nielinearne oświetlenie_sm

Jednym z rozwiązań, które może uczynić nocną przestrzeń miejską bardziej przyjazną dla przebywających w niej ludzi jest reorganizacja oświetlenie miejskiego, polegająca na zmianie standardowych odległości między nimi, jak i wysokości i natężenia indywidualnych świateł. Na zdjęciu jest to zwizualizowane na przykładzie Wybrzeża Gdańskiego. Zmiana w ułożeniu świateł miałaby polegać na wprowadzeniu rytmów obecnych w naturze w oświetlenie miejskie, w opozycji do rytmów jednorodnych. Bazując na ciągu Fibonacciego (1,1,2,3,5,8,13,21…), który posiada multum odzwierciedleń w świecie przyrody, postuluję używanie złotego podziału (czyli relacji, między kolejnymi liczbami ciągu) jako sposobu organizacji przestrzennej. A więc latarnie uliczne znajdowałyby się ulokowane od siebie w różnych malejących, bądź rosnących odległościach, gdzie kluczową rolę grałoby fi (czyli 1.618) i jego wielokrotności. W podobny sposób byłaby potraktowana wysokość latarni – te które byłyby bardziej oddalone od pozostałych byłyby wyższe, uszeregowane w rosnących i malejących kadencjach biorących się ze złotego podziału. Analogicznie byłoby potraktowane natężenie światła – latarnie znajdujące się wyżej, byłyby wykładniczo jaśniejsze używając fi jako mnożnika i wykładniczo ciemniejsze, w przypadku latarni niższych.

Ten sposób rytmizacji świateł wydobyłby ich możliwą harmonię, jednocześnie zbliżając ich doświadczenie do doświadczenia procesów przyrody, tym samym wprowadzając w miasto element odprężenia z nią związany.

TELEPRION

teleprion2_s

W Mitologii Śródziemia wytworzonej przez J.R.R. Tolkiena na użytek pisanych przez niego książek, pojawiają się dwa drzewa generujące światło: Teleprion i Laurelin, dające odpowiednie srebrne i złote światło.

Teleprion, skonstruowana na bazie wielu różnych lamp ulicznych instalacja świetlna, generuje światło przypominające barwą światło księżycowe, o temperaturze 4100 Kelvinów. Każda z lamp ma zredukowane natężenie, tak, że patrzenie w ich światło nie męczy wzroku, a zsumowane razem, dają tyle światła co pojedyncza lampa uliczna. Wytwarzane przez nie światło ma charakter małokontrastowy i rozproszony, przez co lepiej wydobywa kontury kształtów znajdujących się na granicy oświetlonej przestrzeni.

Teleprion umiejscowiony jest na rogu ulic Al. Waszyngtona i Międzynarodowej, starając się wyrównując ilość interwencji artystycznych między lewo- a prawobrzeżną Warszawą.

ZEGAR BIOLOGICZNY

zegar biologiczny_s

Forma małej architektury składa się z czterech zrytmizowanych łuków świetlnych, rozmieszczonych w zwartej kompozycji na otwartej przestrzeni Skweru Willy’ego Brandta. Tworzą one na okrąg, w idei stanowiący tarczę zegara, zbudowanego z czterech barw. Trzech aktywnych (światła padającego ze świetlówek) oraz czwartego, będącego kolorem wyłączonej świetlówki. Barwy cały czas przemieszczają się pomiędzy łukami: wskazówki zegara odmierzają czas. Sekundnik, wskazówki minutowa i godzinna zaznaczone są w przestrzeni poprzez wyłączenie odpowiadającej im świetlówki. Wizualnie czas płynie, ale nierównomiernie. Wydaje się raczej, że pulsuje, czasami przyspieszając, czasami zwalniając, jego ruch obiega przestrzeń, mimo, że dla obserwatora stojącego z zegarkiem w ręku minuta nadal będzie minutą, a godzina godziną. Każdy z łuków świetlnych ma inną liczbę wskazówek, a więc i czas potrzebny na zapalenie się i zgaszenie jedne j z nich jest różny, choć każdy z odcinków reprezentuje ten sam odcinek czasu: piętnaście sekund, piętnaście minut lub trzy godziny. Liczby świetlówek w tych zakresach to kolejne liczby ciągu Fibonacciego: 3, 5, 8, 13. Wprowadzają one harmonijną relację między kolejnymi odcinkami czasu jednocześnie wskazując na organiczne źródło jego percepcji, który z subiektywnego punktu widzenia ma swoje różne tempa, czasem dłuży się, czasem umyka, zwalnia i przyspiesza, a której to jakości nie jest w stanie oddać jego linearny pomiar, podobnie jak fotografia nie oddaje sposobu patrzenia oka. Można powiedzieć, że realizacja skupia się na dwóch bazowych elementach percepcji: przestrzeni i czasie, jednocześnie podkreślając ich organiczny (gdyż związany z konkretnym aparatem biologicznym) charakter. Ten sposób reprezentacji czasu ma jeszcze jeden aspekt. Bazując na prostych i powtarzalnych elementach generuje złożony i zmienny układ świetlny (każda świetlówka ma zdolność wyświetlania dowolnych zadanych kolorów), który w ciągu dwunastu godzin przechodzi przez tysiące różnych kombinacji barwnych.

ROZŚWIETLENIE

rozświetlenie_s

Rozświetlenie jest propozycją zmiany sposobu myślenia o konstruowaniu miejskiego oświetlenia. Dotychczas zakładało ono prymat aktywnych elementów oświetlających (różnego rodzaju lamp ulicznych). Zastosowana tu metoda zakłada odwrócenie tej relacji. Elementem, od którego odbijałoby się światło byłyby ulice, chodniki i budynki, a zwłaszcza ich niższe kondygnacje. Budynki byłyby pomalowane białymi, fotoluminescencyjnymi farbami, w sposób, który budowałby gradient od parteru aż do szczytu budynku, tak, że zdolność do odbijania światła byłaby największa na parterze i istotna na pierwszym i drugim piętrze, by zniknąć całkowicie u/tuż przed szczytem budynku. Na najniższej kondygnacji byłyby zamontowane dodatkowo lampy UV nakierowane na ścianę, które generowałyby światło odbite. Chodniki oraz jezdnie byłyby również pomalowane na biało (oznaczenia drogowe byłyby odwrócone – pomalowane na czarno). Całość byłaby doświetlona z góry wysoko zamontowanymi (ponad szczytami budynków), które generowałyby światło odbijające się od białych fotoluminescencyjnych powierzchni.

Takie rozwiązanie posiada szereg zalet. Światło ma największe natężenie na poziomie gdzie jest najbardziej potrzebne (poziom parteru czyli piesi oraz samochody). Jest rozproszone, więc zwiększa widoczność kształtów na swoich obrzeżach, natomiast nie wlewa się do lokali wyżej położonych. Odbiór takiego światła wpisuje się w procesy natury, przypomina bowiem efekt świecenia jaki dają duże opady śniegu. Bardzo jasne kolory budynków sprawdzają się również w dzień, zwiększając ilość dostępnego światła w mieście, co istotne dla ośrodka miejskiego położonego na wysokiej szerokości geograficznej. W lato zaś, taka ilość bieli odbija światło powodując obniżenie się średniej temperatury powietrza, tym samym zmniejszając szanse na zaistnienie udarów i przegrzania u podatnej części populacji (zwłaszcza osób starszych), efektywnie podnosząc jakość życia.

Wszystkie powyższe projekty zostały zrealizowane w ramach stypendium Artystycznego Miasta Stołecznego Warszawy na rok 2018