
Rzeczy, które pływają w kawie
by Michał
Lot był opóźniony. Wiedziałem, że na tranzycie mam jeszcze wystarczająco dużo czasu, by zamówić kawę i nie oblać się nią w pośpiechu, a za mało by znaleźć inną kawiarnię. Więc Starbucks. Siadłem z kubkiem Americano w dłoni na plastikowym krześle, które od razu dopasowało się do mojego kształtu, i wlałem w siebie pierwszy łyk. Pewne rzeczy się nie zmieniają. Delikatna nuta tektury wyczuwalna w bukiecie smakowym nadal stanowiła znak rozpoznawczy tej sieci. Lecz nie to przykuło moją uwagę. […]